Prawa zwierząt i osób homoseksualnych: punkty wspólne

Weganka i lesbijka Jasmin Singer analizuje powiązania między ruchem praw zwierząt i praw osób homoseksualnych i dochodzi do wniosku, że ten sam rodzaj mentalności stoi u podstaw uzasadnień służących marginalizowaniu obu tych grup.

Dwie rzeczy które lubię w sobie najbardziej, to weganizm i homoseksualizm – jestem więc nieustannie zdumiona faktem, że świat zdaje się mieć z problem z każdą z tych rzeczy osobno, nie mówiąc już nawet o ich kombinacji.

I chociaż był czas, gdy nie identyfikowałam się ani jako weganka ani jako lesbijka – i niestety prawdopodobnie również czas gdy czułam co najmniej nieduży dyskomfort związany z oboma stylami życia – kiedy wyrosłam z okresu próbowania nowości wieku lat 20 i przeszłam w okres poszukiwania celu życia w wieku lat 30, te dwie pozornie niezwiązane ze sobą rzeczy stawały się coraz bardziej ze sobą zespolone.

W trakcie tego procesu zespalania, pojawiła się przede mną konieczność kolejnego comming outu – jestem weganką lesbijką.

Oba te fakty są tak intymnie ze sobą związane w mojej psychice, że nie jestem w stanie wyobrazić sobie ich oddzielnie. I nie jest mi przykro z tego powodu.

Zabawnym zrządzeniem losu spotkałam moją partnerkę. Mariann Sullivan, profesor prawa dotyczącego zwierząt, kilka lat temu gdy przeprowadzałam z nią wywiad dla niedziałającego już magazynu Satya zajmującego się tematem sprawiedliwości społecznej, w ramach pisania artykułu „Coming Out for Animal Rights: LGBT Animal Advocates Make the Connection.”

Jednak, o czym Mariann nie pozwala mi zapomnieć (i słusznie, gdyż była to najbardziej godna pożałowania decyzja w mojej pisarskiej karierze), jej cytat ostatecznie wylądował w szufladzie.

Na szczęście Mariann wybaczyła faux pas i cztery i pół roku później, oto jesteśmy – pozornie niedobrana para którą dzieli różnica wieku ponad 25 lat. Ale mimo to pasujemy do siebie jak nieoczywista układanka, która ostatecznie ma jednak sens. Choć społeczeństwo może krzywo na nas patrzeć, ja nie wyobrażam sobie, żebym mogła z kimś lepiej się dogadywać.

Pośród wielu innych rzeczy, łączy nas światopogląd – którego implikacje wykraczają poza stanowisko w kwestii praw zwierząt i sięgają mniej popularnych stanowisk, rzeczy głęboko osadzonych w społecznych normach, takich jak małżeństwo i dzieci… ale to temat na kolejny artykuł.

Mariann i ja mieszkamy w centrum Manhattanu i jesteśmy wystarczająco uprzywilejowane, aby móc spacerować za rękę i nie bać się postrzału, ani nawet prowokować dziwnych spojrzeń (choć oczywiście w związku z różnicą wieku, gdy idziemy za rękę ludzie często zakładają, że jesteśmy matką i córką).

Mieszkamy również niedaleko wielu wegetariańskich restauracji – więc nawet wegańska rozpusta jest łatwa do osiągnięcia. (Wypada jednak dodać, że nasza dieta składa się głównie z owoców, warzyw, roślin strączkowych i zbóż, które można dostać w każdym lokalnym sklepie w Ameryce – szaleństwa takie jak tempeh czy seitan nie są wcale konieczne).

Wspominam o przywileju, ponieważ w świetle poruszanego tematu, zaniedbaniem byłoby o nim zapomnieć. W wielu częściach świata homoseksualizm jest zbrodnią. Nawet gdy bycie gejem nie jest nielegalne, można doświadczać dyskryminacji w związku z pracą, wiele przestępstw z nienawiści dotyka osób identyfikujących sie jako LGBT. Zdaję sobie sprawę, że w porównaniu z tymi sytuacjami moje życie to rurki z kremem – oczywiście wegańskim kremem.

Mówiąc już o wegańskich ciastkach z kremem, jednym z powodów dla których wybieram je zamiast „zwykłych ciastek” jak mawia mój jedzący mięso brat (jedyna jedząca mięso osoba w mojej rodzinie), jest to, że przemysł mleczny i jajczarski stanowią najbardziej dotkliwe formy eksploatacji reprodukcyjnych organów krów i kur.

Zadziwia mnie, że jakiekolwiek osoby walczące o prawa ludzi do swobodnego wyrażania swojej seksualności mogą być częścią systemu, który całkowicie odbiera żyjącym, oddychającym i czującym stworzeniom kontrolę nad seksualnością i reprodukcją.

Zwierzęta hodowane na fermach różnią się od nas na wiele różnych sposobów. Czy ktoś jednak naprawdę uważa, że różnią się aż tak bardzo, aby nie mogły cieszyć je te same podstawowe przyjemności? Że nie ma znaczenia, że ich każde pragnienie uniknięcia cierpienia i osiągnięcia przyjemności jest udaremniane, a ich życie to jedno wielkie piekło?

W przemyśle mleczarskim krowy są wielokrotnie przymusowo zapładniane (gwałcone)  w celu produkcji mleka. Są przymocowywane do urządzenia określanego przez przemysł jako „rape rack” (ich termin), a gdy tylko urodzą i odbierze się im dziecko, cykl rozpoczyna się od nowa. Dziewczynki zostają krowami mlecznymi a z chłopców robi się cielęcinę. Gdy krowa mleczna zostaje uznana ze bezużyteczną (to znaczy spada wydajność jej gruczołów mlecznych, co dzieje się mniej więcej w wieku czterech lat), jest zabijana i robi się z niej niskiej jakości wołowinę. Co za życie.

Z kolei kury nioski – będące prawdopodobnie najbardziej eksploatowanymi na fermach zwierzętami – spędzą całe swoje życie na powierzchni mniejszej niż kartka papieru. Zostaną w bolesny sposób pozbawione dziobów. Będą też genetycznie zmanipulowane, aby składały dużo więcej jaj niż w naturze. Nie będą w stanie zakładać gniazd i opiekować się młodymi, a gdy zostaną uznane za zużyte, co nie potrwa dłużej niż dwa lata, zostaną zabite w celu wyprodukowana niskiej jakości mięsa, na mielonki albo karmę dla psów.

O ile ptaki mogą różnić się od nas w większym stopniu niż krowy, czy naprawdę sądzimy, że ta różnica sprawia, że nie są w stanie odróżnić przyjemności od cierpienia? Że nie wolałyby, żeby nie zabierano im jajek i żeby mogły wysiadywać młode? Że nie wolałyby pod stopami czuć trawy zamiast metalowej klatki w towarzystwie sześciu innych kur ściśniętych tak, że nie są prawie w stanie się ruszać?

Dostrzeganie przywileju

Jako osoba homoseksualna, nawet mocno uprzywilejowana, wiem co to znaczy być postrzeganą jako „inna”. Choć jak wcześniej wspomniałam, mam szczęście żyć w miejscu w którym mogę zazwyczaj wyrażać siebie bez ponoszenia żadnych konsekwencji, są też rzeczy, które dotykają mnie bezpośrednio – brak pewnych prawnych przywilejów, rzeczy takich jak wizyty w szpitalach w niektórych miejscach do których mogłabym podróżować, ulgi podatkowe, czy konieczność płacenia za drugiego kierowcę przy wypożyczaniu samochodu (małżeństwa są z tej opłaty zwolnione).

Czy takie rzeczy są ważne, gdy spojrzeć na to szerzej? Nie, absolutnie nie – są co najwyżej irytujące. Ale inne osoby, które decydują się wyrażać własną seksualność, ryzykują to życiem.

Gdy zastanowić się nad innymi sposobami klasyfikacji, jestem naprawdę osobą uprzywilejowaną. Moje sprawne ciało, kolor skóry, klasa, wykształcenie i wiele innych rzeczy sprawiają, że moja pozycja w świecie jest wysoka. Miałam dużo szczęścia przy urodzeniu.

Pamiętam, że kiedy byłam w szkole – słuchajcie – Empirycznego Zdrowia i Uleczania (jeden z tych „spróbuję wszystkiego” błędów, które popełnia się mając 20 lat), mój profesor ciągle gadał o „Sekrecie”, który oparty był na absurdalnym przekonaniu, że jeśli wyobrażasz sobie, że masz szczęście, to ono się zmaterializuje.

Porozmawiajmy o niedostrzeganiu przywileju. Istnieją ludzie, którzy naprawdę wierzą, że ich powodzenie jest całkowicie uzależnione od siły ich wyobraźni, a nie w co najmniej dużej mierze od warunków w jakich przyszli na świat.

Nie chodzi o to, żeby ludzie nie starali się myśleć pozytywnie kiedy to tylko możliwe. Ważne jednak, aby robić to rozumiejąc, że są ludzie mający mniej szczęścia, podlegający opresji w sposób dużo skuteczniej niż jedynie niedostatki wyobraźni uniemożliwiającej im dążenie do szczęścia.

Ta świadomość to dla nas wszystkich niekończąca się droga. A jednym z najważniejszych składników tej świadomości jest zdawanie sobie sprawy z olbrzymiego przywileju wiążącego się z byciem człowiekiem.

Co możemy zrobić, gdy już zdamy sobie sprawę z tego przywileju? Gdy chodzi o zwierzęta hodowane na fermach, z pewnością oznacza to całkowity bojkot okrucieństwa. Musimy przestać być częścią finansowego silnika napędzającego maszynę ich opresji.

Wiecie jak przeliterować bojkot? W – E – G – A – N – I – Z – M. Ale nasza odpowiedzialność idzie jeszcze dalej. Ponieważ zwierzęta nie są w stanie wypowiadać się w swoim imieniu, musimy robić to za nie.

Podobnie jak wiele heteroseksualnych osób zabiera głos w obronie gejów i lesbijek, my wszyscy musimy zabrać głos w obronie innych stworzeń.

Przemoc, niezależnie czy chodzi o przemoc wobec osoby należącej do społeczności LGBT czy wobec zwierzęcia (albo przemoc w stosunku do jakiejkolwiek marginalizowanej grupy), uzasadniana jest często bardzo podobne, o ile nie identyczne.

Oto dwa najbardziej popularne uzasadnienia: „Wstaw-słowo jest tu dla mojego użytku” albo „Mogę wykorzystywać wstaw-słowo, ponieważ Bóg tak powiedział”.

Ten sposób myślenia doprowadził do wielu horrorów, takich jak niewolnictwo, ludobójstwo i opresja kobiet. Jego skutkiem jest również przekonanie, że życia zwierząt nic nie znaczą w obliczu przelotnych przyjemności, albo po prostu podporządkowania się przestarzałym zwyczajom.

Nikt nie jest wolny dopóki inni podlegają opresji

Jako osoba przez całe swoje życie idąca pod prąd, zdaję sobie sprawę jak to jest mieć poczucie, że bez przerwy musisz zmagać się z czyimiś stereotypami. Inne lesbijki prawdopodobnie czują się tak samo.

Jednym ze skutków wydaje się być nadreprezentacja osób homoseksualnych w ruchu praw zwierząt. To skłoniło mnie do rozpoczęcia cyklu „Gay Animal” w ramach Our Hen House, prozwierzęcej organizacji którą założyłyśmy razem z Mariann.

Naszym pierwszym rozmówcą był Nathan Runkle, założyciel Mercy for Animals. Rozmawialiśmy między innymi o prowadzonej przez niego rocznej kampanii, w trakcie której on sam i setki osób z jego organizacji maszerowały na paradach równości w całym kraju trzymając banner: „Nikt nie jest wolny dopóki inni podlegają opresji”.

Uważam to hasło za słuszne między innymi dlatego, że wiedza o tym, że bierzemy udział albo chociaż ignorujemy opresję innych, sprawia, że musimy wejść w stan wyparcia.

Ludzie, którzy odbierają prawo do człowieczeństwa osobom homoseksualnym, muszą zmusić się do niedostrzegania ludzi, których represjonują. Gdyby naprawdę pozwolili sobie nas dostrzec, nie byliby w stanie nie zauważyć, że jesteśmy ludźmi, mamy potrzeby i pragnienia, że należymy do ludzkiej społeczności z wszelkimi jej wadami i zaletami.

To samo tyczy się osób, które zdają sobie sprawę z horroru fundowanego zwierzętom na fermach, ale go ignorują. Ci, którzy odmawiają zwierzętom każdego źródła przyjemności, każdego pragnienia, każdej możliwości unikania cierpienia i realizowania swoich instynktów, muszą żyć w świecie, od którego ciągle odwracają wzrok.

Ten świat jest dużo mniejszy niż mógłby być, gdyby ich oczy otworzyły się na innych mieszkańców tej delikatnej planety.

Mam dobre powody, aby dwoma rzeczami, które lubię w sobie najbardziej było to, że jestem lesbijką i to, że jestem weganką.

Bycie lesbijką dało mi miejsce w społeczności, którą kocham i dało mi miłość mojego życia.

Bycie weganką jest wyrazem mojego pragnienia, aby żyć bez zaprzeczania rzeczywistości i z taką ilością współczucia, jaką jestem w stanie zgromadzić.

Nie byłabym w stanie inaczej tego osiągnąć.

(Our Hen House, 11.07.2011)

Comments
6 Komentarzy to “Prawa zwierząt i osób homoseksualnych: punkty wspólne”
  1. zoltazelaznalasica pisze:

    Ten tekst jest straszny. Naprawdę spodziewałem się, że w nim będzie cokolwiek. A trafiam na rozpisany na kilka stron banał o tym, że zwierzęta i lgbtq podlegają opresji. Tego nie można nazwać analizą – jest zbyt prymitywne. Co najwyżej spostrzeżeniem umieszczonym w autobiograficznym kontekście.

  2. mp pisze:

    Nie wydaje mi się, aby ten tekst miał być analizą, doglębną czy nie, jest według mnie raczej rodzajem wstępnego wyjaśnienia swojej postawy w miarę prosto i zrozumiale… tak, tak myślę.

  3. zoltazelaznalasica pisze:

    No wlaśnie, a we wstępie jest: „Weganka i lesbijka Jasmin Singer analizuje powiązania między ruchem praw zwierząt i praw osób homoseksualnych i dochodzi do wniosku, że ten sam rodzaj mentalności stoi u podstaw uzasadnień służących marginalizowaniu obu tych grup.” I tak sobie czytam, czytam, a analizy nie ma. :-(
    Temat uważam za ciekawy, bo podwojnie mnie dotyczy, poza tym mam ciagaty do bookchinowskiej mysli.

    • mp pisze:

      To może, skoro podwójnie Cię dotyczy, i uważasz go za ciekawy, chcesz napisać coś na ten temat na Łajkę? Hm? :)

  4. zoltazelaznalasica pisze:

    Czuje sie prowokowany. :-) Temat wrzucam do kolejki (po drodze freeganizm, prekaryzm i ulotka queerowa). Odwlekam i odwlekam, moze sie wreszcie zmusze do skonczenia szkicow. :-)

    • mp pisze:

      I dobrze, że się czujesz prowokowany, o to chodziło! Przypomnę się pod koniec marca w takim razie, powinieneś się wyrobić ze wszystkim do tego czasu, nie? :)

Dodaj komentarz