O kobietach i gęsiach co nie miały głosu

Marion Wallace Dunlop była uznaną artystką szkockiego pochodzenia. Zajmowała się malarstwem, pisarstwem i rzeźbą. Jednak największym jej dziełem okazało się prawdopodobnie jej życie. Wallace Dunlop była też – jak wiele innych sufrażystek – wegetarianką. Kobiety w tamtym okresie powszechnie podejmowały taką decyzję i robiły to z wielu powodów. Stosunkowo nowa teoria ewolucji dawała solidne podstawy do utożsamienia się z przedstawicielami innych gatunków zwierząt. W siłę rósł ruch na rzecz zdrowego żywienia oraz ruch teozoficzny, więc do motywacji etycznych doszły również duchowe i zdrowotne. Wiele kobiet kierowało się współczuciem, widząc w zwierzętach towarzyszy niedoli. Zarówno kobiety jak i zwierzęta były wówczas nie-ludźmi.

W lipcu 1909 roku Marion Wallace Dunlop trafiła do więzienia za celowe niszczenie mienia. Jej przewinienie polegało na naniesieniu przy pomocy farby i wielkiego gumowego stempla na ścianę budynku parlamentu fragmentu Karty Praw. Po aresztowaniu Wallace Dunlop odmówiła wpłacenia kaucji i uznała się za więźniarkę polityczną. Podjęła również decyzję, która zapewniła jej miejsce w historii ruchów walczących o sprawiedliwość społeczną: rozpoczęła głodówkę – pierwszą o charakterze politycznym. Głodówki w więzieniach miały miejsce już wcześniej, między innymi w Rosji i Irlandii, ale stosowane były tylko po to, żeby zaapelować do strażników więzienia. Wallace Dunlop uczyniła z odmowy przyjmowania pokarmu happening, który miał na celu zwrócenie uwagi mediów i wywarcie presji na władzach. 

Protest ten odniósł skutek, artystkę wypuszczono z więzienia już po trzech dniach. Rząd wolał uwolnić ją, niż podarować ruchowi kobiecemu męczennicę za sprawę. Podejmując głodówkę, Wallace Dunlop stwierdziła, że robi to nie tylko dla siebie, ale „dla wszystkich, którzy przyjdą po niej”. Słowa te okazały się w dużym stopniu prorocze. Kilka dni później odbyły się olbrzymie aresztowania po demonstracji i wiele sufrażystek zainspirowanych sukcesem swojej koleżanki podjęło również głodówkę. W tym samym roku spotkał się z Wallace Dunlop również Mahatma Gandhi, który kilka lat później zastosował tę formę pokojowego protestu w ramach swojej walki politycznej w Indiach. 

Głodówki okazały się na tyle skuteczne, że władze w obawie przed ośmieszeniem zdecydowały się na odwet. Tłumacząc się troską o dobro i zdrowie kobiet, zaczęto podejmować przymusowe karmienie. Zazwyczaj karmiono przez rurkę wkładaną do nosa na głębokość około 20 cali, ale czasami robiono to również łyżką lub – co było najbardziej bolesną metodą – wpuszczając rurkę prosto do żołądka. Usta blokowano czasami drewnianym klockiem, aby uniemożliwić ich zamykanie. Całemu procesowi towarzyszyła solidna dawka przemocy. Jedna z sufrażystek, która doznała przymusowego karmienia ponad 200 razy, bała się, że oszaleje i prosiła lekarza o podanie jej trucizny. Próbowała również popełnić w więzieniu samobójstwo.

Przymusowo karmione kobiety krzyczały nocami w więzieniu i twierdziły, że tylko w ten sposób były w stanie pozostać przy zdrowych zmysłach. Nie wszystkim się to udało. Rachel Peace przypłaciła wielokrotne przymusowe karmienie zdrowiem psychicznym i po wyjściu z więzienia trafiła do zamkniętego ośrodka. Kobiety, które go doświadczyły opowiadały o olbrzymim bólu, wymiotach, siniakach, zakrwawionych dziąsłach i kawałkach wyszarpanych tkanek. Wiele kobiet twierdziło, że najgorsze było uczucie poniżenia i naruszenia nietykalności cielesnej. Przemoc i inwazja w ciało sprawiały, że ciężko było odróżnić przymusowe karmienie od gwałtu. Karmienie to było w mediach powszechnie określane jako tortura i nie było to określenie niesłuszne.

Znaczące jest też to, że jeden z lekarzy naśmiewał się z torturowanej przez siebie kobiety, że to jak „nadziewanie indyka na święta”. Wspominanie o przymusowym karmieniu nasuwa bowiem od razu skojarzenie z losem gęsi i kaczek, masowo wykorzystywanych do produkcji stłuszczonych wątrób – foie gras. Ponieważ ptaki nie są w stanie opowiedzieć nam bezpośrednio o swoich doświadczeniach, w ich imieniu zdecydowały się mówić aktywiści, którzy odwiedzali fermy, aby dokumentować to ekstremalne cierpienie. Osoba prowadząca śledztwo na fermach foie gras w Hiszpanii tak opisała sytuację zwierząt w tym miejscu: „Walka kaczek o przetrwanie była czymś, co dało się wręcz usłyszeć. Dźwięk uderzania łapami o metal był wręcz oszałamiający. Intensywność stopniowo malała, od huku przypominającego dźwięk rakiety aż po delikatne dzwonienie, gdy zwierzęta umierały.Jedna rzecz szczególnie utkwiła mi w pamięci: ziarna wręcz wypływały z woli zwierząt w momencie gdy były one zarzynane. Były dosłownie nasycone żywnością, do której przełknięcia zostały zmuszone. Widok był naprawdę makabryczny: kukurydza zmieszana była z krwią kaczek i całą tą mieszaniną spryskane były ściany i sufit.”

Torturze przymusowego karmienia towarzyszy na fermach niemal równie okrutne ograniczenie ruchu. Kaczki przetrzymywane są w klatkach tak ciasnych, że nie są w stanie rozłożyć skrzydeł. Zwierzęta, które dopiero znalazły się w klatce próbowały walczyć z tym ograniczeniem. Te, które były już przetrzymywane w tym miejscu przez kilka dni były apatyczne, straciły nadzieję. „Zdałem sobie sprawę, że te ptaki już nigdy nie będą chodzić ani nie rozłożą skrzydeł. I one chyba też to czuły.

Przymusowe karmienie sufrażystek zakończyło się wraz z nastaniem pierwszej wojny światowej. W ciągu ostatnich dwudziestu lat wiele krajów zakończyło przymusowe karmienie ptaków. Jednak walka o ciała kobiet i o ciała zwierząt trwa nadal. Mnóstwo ludzi marzy o świecie bez gwałtów, przemocy, rzeźni, przemysłowego hodowania ciał dla zaspokajania czyichś zachcianek. Problem po raz kolejny sprowadza się do osobistych wyborów. Obecnie zarówno kobiety jak i mężczyźni mają możliwość głosowania nie tylko przy pomocy karty wyborczej, ale również przy pomocy portfela. Od wyborów, których dokonują, w bardzo dosłowny sposób zależy życie i los zwierząt. Jeśli nikt nie będzie chciał płacić za zdeformowane kacze wątroby, to fermy foie gras znikną z powierzchni ziemi błyskawicznie. Nadzieja w tym, że w wielu krajach widać wyraźny trend zwiększania się liczby wegan i wegetarian. Powoli uczymy się dokonywać coraz lepszych wyborów.

Tekst był wcześniej opublikowany w serwisie Feminoteka: http://www.feminoteka.pl/readarticle.php?article_id=1255

Comments
2 Komentarze to “O kobietach i gęsiach co nie miały głosu”
  1. Andrzej pisze:

    Brawo za tekst!!!

Dodaj komentarz